16 stycznia 2014

Noworoczny projekt denko





Nie drogi korektor, bo kosztuje w granicach 6-10zł. Używałam go jako bazę pod cienie oraz jak korektor pod oczy i rzadko, ale zdarzało się na jakieś przebarwienia. Jak się sprawdził w tych zadaniach?
Jako korektor pod oczy, był nawet w porządku. Oczywiście nie posiada on mocnego krycia, ale też ja takiego nie potrzebuje.-w zmarszczki zbytnio nie wchodził.  Jeśli nałożymy bardzo cieńką warstwę na powieki to wtedy jako baza nam się sprawdzi, natomiast jak damy go za dużo, to niestety ale cienie będą potrafiły nam się delikatnie zbierać w załamaniach powieki.
Silnych przebarwień nim nie zakryjemy, bo jak już wcześniej wspominałam, nie posiada on mocnego krycia, ale ogólnie sam produkt był dobry, choć znalazłam mu jeden ogromny minus. Potrafi oksydować. Więc ze względu na ten czynnik nie kupię go ponownie. 


Jeśli już jesteśmy przy firmie Bell to wspomnę o podkładzie Long lasting. Z tego produktu byłam zadowolona. Również nie kosztuje zbyt dużo. Można znaleźć jasne kolorki, co dla mnie jest dość ważne, gdyż jestem bladolica, a jak wiadomo znaleźć jasny podkład wśród podkładów drogeryjnych to niekiedy bywa ciężko. Produkt miał matowić i długo utrzymywać się na skórze. Jeśli chodzi o mat, to matowił, natomiast na pewno nie na cały dzień, tu przy osobach mocno wymagających trzeba byłoby zrobić poprawki za pomocą pudru. Natomiast ja tego nie potrzebowałam, bo mi taki efekt niezbyt mocno zmatowionej cery się podobał. Utrzymywał się nawet dość dobrze, wyrównywał koloryt cery i delikatnie krył niedoskonałości. 



 


Płyn micelarny do demakijażu- bardzo znany już produkt. To jest moje już któreś z kolei opakowanie. Więc jak widać z produktu jestem zadowolona. Już nie raz o nim opowiadałam, więc nie będę się już za bardzo o nim rozpisywać. Przede wszystkim oczyszcza twarz, nie podrażnia okolic oczu, nie ma po nim uczucia ściągnięcia na skórze. Tani. Wydajny i można go używać jako tonik albo płyn do demakijażu.

A jeśli chodzi o żel micelarny z tej samej serii, to też jestem mu wierna. Oczyszcza twarz i nie podrażnia oczu. Może i nie pieni się, ale mi to nie przeszkadza, gdyż ważniejsze dla mnie jest to że nie podrażnia mnie i nie ściąga mi skóry. Również nie kosztuje zbyt dużo i starcza na długo.
Obecnie zdradziłam go z żelem z firmy Loreal i z niego nie jestem aż tak zadowolona jak z mojego Bebeauty. Ale o żelu z Loreala będzie tu jeszcze kiedyś mowa.






Najzwyklejszy korektor w sztyfcie stosowany na przebarwienia, niedoskonałości. Ogólnie powiedziałabym, że produkt jest dobry, bo sprawdza się w swojej roli, natomiast polecałabym go w szczególności osobom, które rozpoczynają swoją przygodę z makijażem. Również plusem dla niego jest to, że osoby z jasną karnacją znajdą odcień korektora dla siebie.
Jeśli chodzi o jego trwałość, to nie waży się, ale też niekiedy potrafił wytrzymać cały  dzień, a niekiedy nie. Nie wiem dokładnie od czego to zależało, ale „miał swoje humory” ;P


 

Krem, którego używałam na noc, gdyż wieczorem staram się używać bardziej nawilżających, treściwszych kremów. Nawilżał nawet dobrze, ale bardzo go polubiłam i bardzo zaskoczył mnie tym, że kompletnie nie podrażnia. Mam na myśli, to, że jak jesteśmy chorzy i mamy katar, to bardzo często zdarza się, że mamy zaczerwieniony nos- podrażniony. Wtedy pewnie każdy z nas sięga po kremy i nagle czuć szczypanie, pieczenie. Nie przyjemne uczucie. Ale przy tym kremie kompletnie tego nie czuć, nic a nic! Więc jeśli, ktoś z Was posiada dziecko lub spodziewa się go to taki kremik dla waszego bąbelka będzie jak najbardziej dobry. A jeśli chodzi o mnie i o moje wymagania skórne, to się sprawdził, natomiast nie wrócę jak na razie do niego, gdyż szukam kremu idealnego, a ten niestety taki nie był.




 
 No i moja kochana Rexona. Jak dla mnie najlepszy atyperspirant. Chroni, pięknie pachnie, zapewnia uczucie świeżości. Może czasami zdradzam go z innymi antyperspirantami, ale zawsze wracam do niego, bo jednak jak na razie nie znalazłam nic lepszego. 




Kiedyś wydawało mi się, że nie opłaca się wydawać pieniążków na maszynkę, co ma wymienne główki. Głupia byłam , oj tak! Od kiedy mam taką maszynkę, widzę różnicę i to nie tylko po portfelu, ale również na skórze. Jedno takie ostrze starczało mi na ponad miesiąc, gdzie jednorazówek w ciągu miesiąca zużywamy kilka. Na dodatek goli się nimi decydowanie lepiej- szybciej, są bardziej precyzyjne, nie podrażniają i  obecnie nie wiem, co to zacinanie się, gdyż dzięki nim zapomniałam o tym problemie.



I przyszedł czas na Ziajkę. Bardzo lubię tą firmę, bo ma wiele dobrych kosmetyków. Ta maseczka też do nich należy, ale jednak nie skradła ona mojego serca. Maseczka, którą trzymamy na głowie około 3-5 min, ja robiłam to dłużej. Delikatnie nawilżała i wygładzała włosy. Natomiast, kiedy moje włosy potrzebowały już mocniejszego nawilżenia ona już była  za słaba. Dla osób co nie mają problemów z włosami taka maseczka będzie dobra, natomiast dla moich była zbyt delikatna. Fajne było to, że można było jej używać też jako odżywki bez spłukiwania. Więc można rzecz, że mieliśmy produkt 2w1. Może nie kosztuje ona zbyt dużo, natomiast wolę wydać te pieniążki na inny produkt pielęgnacyjny do włosów, bo obecnie oczekuje lepszego nawilżania o ochrony moich włosów, a ona mi tego nie daje. 


 

Maskara Lash Plumber z Sephory. Tusz, który miał pogrubiać rzęsy i tak, robił to. Delikatnie wydłużał, ale już nie podkręcał. Jest to produkt, który kosztuje w granicach 40zł, czyli nie mało, więc można mieć wobec niego jakieś większe wymagania. Ale wydaje mi się, że ma on podobne właściwości co tusze, które kosztują dwa razy mniej. Dają takie same efekty, tak samo się utrzymują na rzęsach, więc po co przepłacać. Podsumowując tusz jest dobry i mogę go śmiało polecać, ale obecnie na rynku jest tyle rodzajów tusz, gdzie za połowę mniej pieniążków każda z nas otrzyma tusz, który będzie bardzo podobny do niego, jak nie nawet lepszy.

Błyszczyk Avon. Nigdy nie kupuje kosmetyków kolorowych z katalogów, bo boję się, że produkt na zdjęciu może się dużo różnić kolorystycznie od produktu, który otrzymam w rzeczywistości. Na szczęście w tym przypadku tak nie było. Kosmetyk należy do serii produktów długo utrzymujących się na ustach i tu bardzo mile zaskoczenie, faktycznie tak się działo. Wytrzymywał spokojnie ponad 2h jak nie 3-4h.  Kolorek miał również bardzo ładny. Ale przez to, że utrzymywał się tak długo to nasze usta kleiły się dość mocno. Ale coś za coś. Natomiast mi ten efekt, aż tak bardzo nie przeszkadzał. Jedyny minus, który znalazłam w nim to zapach – produkt śmierdzi. Ale na nasze szczęście ten zapach ulatnia się w momencie aplikacji. Błyszczyk, który mogę wam polecić, gdyż w tej cenie wiele produktów drogeryjnych z serii long lasting nie utrzymuje się, aż tak długo na ustach jak ten z Avonu. Być może kiedyś do niego wrócę.



Zapraszam Was również na film



5 komentarzy:

  1. o prosze jakie pokazne denko ;D ja dopiero zbieram kosmetyki na denko ;D zobaczymy jak mi to wyjdzie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko, że to poje denko zbieram przez jakieś 2-3 msc :PP
      To pochwal się później jak ci denko poszło ;))
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Ja także lubię ten krem z Nivea Baby :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rexona zdecydowanie mój ulubieniec ;-))
    a nad korektorem z miss sporty się zastanawiałam ale jednak kupiłam z wibo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. również bardzo lubię micel BeBeauty :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...