30 grudnia 2013
27 grudnia 2013
23 grudnia 2013
22 grudnia 2013
Einstein lip therapy - balsam do ust - recenzja
Od dłuższego czasu staram się dbać o swoje usta, nawilżając je stosując różne balsamy, I w końcu nadeszła ta chwila aby opowiedzieć, coś o Nim.
Mały czerwony słoiczek, który nie zachęca nas zakupem po przez barwne opakowanie. bo producenci postawili tu na klasykę. Choć biały krzyżyk na czerwonym tle może nam sygnalizować, że to będzie dla nas jakiś "ratunek, s.o.s". Ale czy na pewno?
Sam produkt pachnie delikatną miętą- przyjemnie. Jest miękki, dobrze się rozprowadza, a przez to że opakowanie ma dość szeroką średnicę nie dostaje nam się nic pod paznokcie, co często mi się zdarzało przy innych tego typu balsamach.
Ale jakie było pierwsze wrażenie? Jaki efekt daje? No bo to są te nasze kluczowe pytania.
Pierwsze wrażenie: Dość mocne uczucie chłodzenia na ustach. Zdecydowanie. Konsystencja była przyjemna, no ale to uczucie... miałam mieszane uczucia. Pierwsze co, to skojarzył mi się z Carmexem, choć Carmex mrowi i mniej chłodzi usta.
No ale brnę dalej i testuje go przez następny okres czasu. I to moje uczucie chłodzenia, które tak mnie na początku nie za bardzo zachęciło, z biegiem czasu zaczęło mi mniej doskwierać. Sądzę, że moje usta się już do tego efektu przyzwyczaiły i nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo. Ale wydaje mi się, że latem takie uczucie będzie bardzo przyjemne.
Natomiast sam produkt na prawdę bardzo ładnie nawilża usta. Obecnie stosuje go codziennie, czy to grubszą warstwę na noc czy w ciągu dnia, bo leży u mnie na półeczce koło laptopa, więc jak coś robię to zawsze smaruje nim swoje wargi.
Nawet sprawdzałam go w okresie, kiedy miałam dość mocno spierzchnięte usta i poradził sobie z tym zadaniem bardzo dobrze.
Einstein bardzo przyjemnie mnie zaskoczył i sądzę, że wrócę kiedyś do niego- i to zdecydowanie latem.
A Wam mogę go spokojnie polecić ;)
Recenzja znajduje się również tutaj
Mały czerwony słoiczek, który nie zachęca nas zakupem po przez barwne opakowanie. bo producenci postawili tu na klasykę. Choć biały krzyżyk na czerwonym tle może nam sygnalizować, że to będzie dla nas jakiś "ratunek, s.o.s". Ale czy na pewno?
Sam produkt pachnie delikatną miętą- przyjemnie. Jest miękki, dobrze się rozprowadza, a przez to że opakowanie ma dość szeroką średnicę nie dostaje nam się nic pod paznokcie, co często mi się zdarzało przy innych tego typu balsamach.
Ale jakie było pierwsze wrażenie? Jaki efekt daje? No bo to są te nasze kluczowe pytania.
Pierwsze wrażenie: Dość mocne uczucie chłodzenia na ustach. Zdecydowanie. Konsystencja była przyjemna, no ale to uczucie... miałam mieszane uczucia. Pierwsze co, to skojarzył mi się z Carmexem, choć Carmex mrowi i mniej chłodzi usta.
No ale brnę dalej i testuje go przez następny okres czasu. I to moje uczucie chłodzenia, które tak mnie na początku nie za bardzo zachęciło, z biegiem czasu zaczęło mi mniej doskwierać. Sądzę, że moje usta się już do tego efektu przyzwyczaiły i nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo. Ale wydaje mi się, że latem takie uczucie będzie bardzo przyjemne.
Natomiast sam produkt na prawdę bardzo ładnie nawilża usta. Obecnie stosuje go codziennie, czy to grubszą warstwę na noc czy w ciągu dnia, bo leży u mnie na półeczce koło laptopa, więc jak coś robię to zawsze smaruje nim swoje wargi.
Nawet sprawdzałam go w okresie, kiedy miałam dość mocno spierzchnięte usta i poradził sobie z tym zadaniem bardzo dobrze.
Einstein bardzo przyjemnie mnie zaskoczył i sądzę, że wrócę kiedyś do niego- i to zdecydowanie latem.
A Wam mogę go spokojnie polecić ;)
Recenzja znajduje się również tutaj
13 grudnia 2013
Test maskary Master Curl Maskara z Oriflame, czli jaki efekt daje na moich rzesach
4 grudnia 2013
Recenzja kosmetyków Oriflame + konkurs
Pierwszy raz używałam bazy pod makijaż, więc nie ma porównania do innych, natomiast starałam się ją przetestować w różnych warunkach, począwszy od zwykłego standardowego makijażu jaki noszę na dzień, makijaż w bardzo deszczowy dzień, dzień na wf, po specjalne bardzo częste dotykanie twarzy rękoma, bo wiadomo wtedy podkład szybciej nam się ściera.
Nanosiłam ją na czoło, okolice policzków oraz brodę. Jak na czole i policzkach dobrze się sprawdzał – faktycznie przedłużył trwałość podkładu, to na brodzie wyszedł średnio. To jest miejsce, z którego fluid bardzo często i szybko mi się ściera w porównaniu do reszty partii twarzy.
Ogólnie baza jest w porządku i będę jej używać, natomiast nie mam potrzeby stosowania jej codziennie, lecz jedynie „od święta”, przez co na obecną chwilę nie będę jej kupować ponownie, ale wam ją mogę śmiało polecić, jeśli szukacie czegoś, co wam przedłuży trwałość makijażu oraz wygładzi buźkę, przez co podkład lepiej będzie wam się aplikować.
Niedrogie,
duo cieni. Taki kosmetyk jest przydatny jeśli planujemy jakieś krótkie wyjazdy
i możemy zabrać tylko jedną malutką rzecz, w której mamy dwa kolorki, więc
śmiało możemy wykonać nią cały makijaż oka. Cienie są satynowe, więc jeśli nie lubicie typowego matu oraz perły,
to one będą odpowiednie dla was. Mnie ostatnio nie ciągnie ani mat ani perła,
więc te cienie są idealne na obecną porę. Jeśli chodzi o pigmentację, to jest
ona dobra, natomiast daleko im do Sleeka czy Inglota. Choć za tak niską cenę
(10zł na promocji) otrzymujemy dobre cienie, które nie rolują się na powiece
oraz dość dobrze się rozcierają.
To
kosmetyk, który zrewolucjonizował moje pojęcie o noszeniu kreski na oku. Miałam
w swoim posiadaniu eyeliner w kałamarzu i z niego byłam zadowolona, ale kiedy
otrzymałam to małe cudo zmieniłam zdanie. Tusze do kresek w żelu są
zdecydowanie lepsze! Bałam się ich, ale
sama nie wiem czemu. Zdecydowanie lepiej się nimi maluje kreskę, eyeliner sam
po prostu „płynie” , rozsmarowuje się jak masełko po naszej powiece. I jak
zaschnie to będzie się trzymał przez caluśki dzień, aż do momentu demakijażu.
Ale to co bardzo polubiłam w nim, to to, że można go bardzo ładnie rozetrzeć i
uzyskać miększy efekt na oku, co ja bardzo lubię. I co mnie zdziwiło, że o
wiele szybciej mi się żelowym eyelinerem maluje kreskę niż takim w kałamarzu
czy pisaku.
I od czasu kiedy go mam, kreski na moich powiekach pojawiają się o wiele
częściej niż wcześniej. Dlatego od dziś ten tusz do kresek jest moim numerem jeden wśród eyelinerów.
Wiele
dobrego słyszałam o tuszach z Oriflame, natomiast nigdy ich nie miałam. I kiedy
udało mi się zdobyć ten tusz, miałam wobec niego wielkie nadzieje…. Które
Uwaga! Spełnił!
Tusz, jest rewelacyjny. Pięknie rozczesuje, rozdziela każdą rzęsę, bez
sklejania ich. No i przede wszystkich nie muszę przy nim używać zalotki, bo tak
jak obiecuje producent podkręca rzęsy. Ale co jest pozytywne przy pierwszym otwarciu, to, to, że nie mamy żadnego nadmiaru tuszu na szczoteczce. I po całym dniu nie osypuje się. Ajj.. dawno żadna maskara mnie aż tak nie zachwyciła efektem jaki pozostawia na rzęsach.
Przy tej maskarze możemy uzyskać piękny dzienny wygląd rzęs, jak również przy zastosowaniu kilku warstw uda nam się uzyskać efekt mocniejszych rzęs. Więc dla każdego coś dobrego.
I zdecydowanie zakupie sobie jeszcze jakiś tusz z Oriflame, bo po tym mam ochotę na więcej ;)
A
teraz coś dla Was!
Jeśli zarejestrujecie się na stronie www.KlubOri.pl
to możecie wziąć udział w konkursie na Tusz do rzęs od Anny Muchy oraz… ( tak
to nie wszystko), każda z Was która poczyni zakupy do 22 grudnia otrzyma voucher
na 20 próbek zapachów i kremów z Oriflame.
Ale pamiętajcie, że jeśli chcecie to wszystko mieć to podczas rejestracji musicie
podać w zakładce dodatkowe informacje : mmalutka92.
Jeśli chcesz kupić kosmetyki Oriflame załóż sobie konto na www.KlubOri.pl
NIE MUSISZ BYĆ KONSULTANTKĄ, by kupować produkty 23% taniej przez Internet! Wystarczy zostać KLIENTEM VIP!
Dlaczego warto dołączyć?
1. Nie musisz zamawiać co miesiąc ani na określoną kwotę!
2. Jedno zamówienie w roku na dowolną kwotę przedłuża Twoje członkostwo o kolejny rok.
3. Masz dostęp do wyprzedaży -90% w Internecie.
4. Darmowa dostawa już od 80PP, poniżej tego wybierasz kosmetyk za 15.90 zł i też masz wysyłkę gratis!
5. Masz 14 dni na zapłatę za swoje produkty.
6. Jeśli jakiś produkt nie spełni Twoich oczekiwań, to masz 30 dni na zwrot bez podania powodu, pod warunkiem, że zużycie nie przekroczyło 30% = otrzymasz 100% zwrot pieniędzy.
7. Jeśli w którymś momencie coś Ci się nie spodoba, możesz zrezygnować bez żadnych konsekwencji.
NIE MUSISZ BYĆ KONSULTANTKĄ, by kupować produkty 23% taniej przez Internet! Wystarczy zostać KLIENTEM VIP!
Dlaczego warto dołączyć?
1. Nie musisz zamawiać co miesiąc ani na określoną kwotę!
2. Jedno zamówienie w roku na dowolną kwotę przedłuża Twoje członkostwo o kolejny rok.
3. Masz dostęp do wyprzedaży -90% w Internecie.
4. Darmowa dostawa już od 80PP, poniżej tego wybierasz kosmetyk za 15.90 zł i też masz wysyłkę gratis!
5. Masz 14 dni na zapłatę za swoje produkty.
6. Jeśli jakiś produkt nie spełni Twoich oczekiwań, to masz 30 dni na zwrot bez podania powodu, pod warunkiem, że zużycie nie przekroczyło 30% = otrzymasz 100% zwrot pieniędzy.
7. Jeśli w którymś momencie coś Ci się nie spodoba, możesz zrezygnować bez żadnych konsekwencji.
29 listopada 2013
21 listopada 2013
19 listopada 2013
17 listopada 2013
14 listopada 2013
Najlepsza promocja- rossmann
Uwaga!
Kobitki, przygotować portfele, sprawdzić, co chcecie kupić, ustawić się
na starcie iiii biegiem lecieć do rossmanna, bo...
od 22-29 listopada trwa nasza najukochańsza promocja! ;D
Pomadka do ust- Alterra- odżywka do rzęs po 4 miesiącach stosowania
Czas najwyższy zrobić aktualizację po 4- miesięcznym stosowaniu pomadki do rzęs z firmy Alterra, jako odżywki do rzęs.
Są zdecydowanie zdrowsze, mocniejsze nie wypadają, są delikatnie dłuższe i gęstsze.
Obecnie używam jej co drugi/trzeci dzień.
Post znajduje się również tutaj
13 listopada 2013
Makijaż: perłowa brązowa kreska
Mój dzisiejszy makijaż składał się głównie z brązowej perłowej kreski i delikatnie podkreślonym załamaniu powieki.
12 listopada 2013
Paznokcie na ten tydzień: Sexowna czerwień
Drugi raz w życiu na moich paznokciach zawitała czerwień. Zawsze wydawał
mi się ten kolor zbyt mocny jak dla mnie, ale ta czerwień mnie
oczarowała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)